Kolejny wrześniowy słoneczny weekend, jednak spójrzmy prawdzie w oczy – nie potrwa to długo (cytując klasyka – „Sorry, taki mamy klimat”). Będzie troszkę chłodniej, ciemniej, zmrożone butelki prosecco pójdą w kąt… co pić?
Jeśli nie chcemy odpuścić bąbelków, mamy coś naprawdę oryginalnego. CZERWONE wino musujące, produkowane metodą tradycyjną. Nie chodzi tu o Lambrusco, tym bardziej Fragolino… Mówimy o Shirazie z krwi i kości, wytrawnym, a jednak musującym. Wino niesamowite i zaskakujące, świetnie się sprawdza tam, gdzie większość innych poległa – w zestawieniu z gorzką czekoladą. U nas egzotyka, bardziej znane w miejscu swoich narodzin – Barossie w Australii. Twórcą jest osoba, która za życia była przez znawców nazywana legendą tej części Australii – Peter Lehmann.
Podajemy co najwyżej delikatnie schłodzone, 15C powinno wystarczyć. Świetne bąbelki na mniej upalne dni.
Oczywiście sprawdzi się coś mocniejszego, a nie samą whisky człowiek żyje – czasem można uciec na Karaiby. Chociaż rumy potrafią być trunkiem poszukiwanym przez najwybredniejszych koneserów, wielu z nas traktuje je jako baza koktajli lub „wkładkę” do herbaty. Coraz łatwiej znaleźć takie, którymi delektujemy się tak samo jak single maltami – w specjalnym kieliszku, bez dodatku napojów, czy nawet kostek lodu. Przykładem niech będzie Flor de Cana 12 Centenario – „Kwiat Trzciny Cukrowej”.
Pochodzi z Nikaragui, miejsca, które słynie także z wyjątkowych cygar. Destylarnia została założona w 1937 roku, korzystając w licznych w tym miejscu upraw trzciny cukrowej. Powstaje z melasy, przez co w przeciwieństwie do destylatów z soku z trzciny (które są lżejsze, czystsze, jaśniejsze) ma cięższy, pełniejszy korzenny charakter, z wyraźnymi nutami cukru muscovado. Ciemna barwa nie jest w żaden sposób „podkręcana” karmelem czy innymi substancjami. 5 razy destylowane ( destylacja ciągła), dojrzewa w małych beczułkach z dębu amerykańskiego.
Co w środku? Orzechy, czekolada, rodzynki, niezwykle aromatyczny i pełny trunek. Szczególnie wskazany dla miłośników dobrze budowanych i słodkawych destylatów, rewelacyjnie sprawdzi się w nieco chłodniejsze dni po posiłku, czy w towarzystwie cygara – oczywiście puro nicaragua.
Jeśli o cygarach mowa, ci szczęśliwcy którzy mają zarówno własny kąt (który mogą zadymić), jak i wracającą ochotę zapalić coś wyjątkowego – rozpoczyna się ich czas. Jeśli lubicie coś skosztować po pracy, coś o nie nadmiernym ładunku nikotyny, a pełnym smaku – jest coś i dla was!
Ród Fuente może się poszczycić długa historią produkcji, poza Kubą wręcz niespotykaną. Już w 1912 roku Arturo Fuente otworzył w Tampa (cygarowej stolicy USA) firmę, która trwa nieprzerwanie do dzisiaj, nieprzerwanie w rękach jednej rodziny. Dziś, ta familia kubańskiego pochodzenia produkuje cygara w Dominikanie, będąc jedną z największych instytucji w całym cygarowym świecie.
A. Fuente Magnum R 52 to cygaro dosyć nietypowe w porównaniu zresztą portfolio – manufaktura ta zwykle kojarzona jest z krzepkimi, treściwymi cygarami o pełnej mocy. Tymczasem liść okrywowy to Rosado dojrzewające pod pełnym słońcem, lecz zbierane z niższych partii rośliny, naturalnie osłoniętych cieniem. Dzięki temu daje cygara które wciąż pełne smaku, są co najwyżej średniej mocy, będąc idealnymi dla początkujących aficionados, jak i tych którzy nie przepadają za nadmierną mocą – miłośnicy Hoyo de Monterrey będą zadowoleni.
Tak więc pijcie cavy i rieslingi póki można, a jak liście zaczną spadać pamiętajcie – to nie koniec świata, ani przyjemności!
Możliwość zaparkowania przed sklepem
Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Więcej informacji
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.